niedziela, 31 marca 2013

Życzenia Wielkanocne / Fröhliche Ostern 2013




   Z okazji Świąt Wielkiej Nocy pozwoliłem sobie zacytować wspomnienia związane z tym nie zwykłym Świętem mieszkańca przedwojennego Kwidzyna.




Tradycje wielkanocne w Marienwerder i okolicy

    Antycypacją Wielkanocy był Wielki Czwartek. To było dla nas dzieci zawsze coś wyjątkowego. Wielki Piątek to dzień kontemplacji. W Wielki Piątek nie mogliśmy grać i hałasować. Potem przeprowadziliśmy się do naszego „raju”. Było to nasze ukochane miejsce „Zypelleberge”, położone w majątku Gorken (Górki). To był zawsze wspaniały nastrój Wielkanocy, gdy pierwsze promienie słońca zapowiadają wiosnę po ciężkiej zimie. Tu oglądaliśmy zające, jelenie i ptaki ćwierkają na wysokich drzewach.  Ćwierkanie ptaków towarzyszyło nam podczas naszych wypadów. Brzmiało to jak ptasi koncert.  Natura była jeszcze w dobrym stanie. Ziemia pachniała świeżą zielenią. Zakwitły pierwsze kwiaty. Drzewa i krzewy pokazały nam delikatne pąki. Z tej okazji szukaliśmy młodej leszczyny, brzozy i  gałęzie wierzby dla naszych wielkanocnych rózg.

W Poranek Wielkanocny, rodzice, rodzeństwo, krewni i przyjaciele bili się w sypialni rózgami. Oczywiście tylko symbolicznie z delikatnymi pociągnięciami. Potem śpiewaliśmy: „Schmackostern, Schmackostern, drei Eier, Stück Speck, dann laufen wir weg” (Wielkanocny smak, Wielkanocny aromat, trzy jaja, kawałek bekonu, potem uciekamy). W dowód wdzięczności otrzymywaliśmy pisanki, wielkanocne króliczki lub pieniążki.

Przed wschodem słońca ojcowie przynosili wodę wielkanocną. Piliśmy tą chłodną wodę. Matka, ojciec, babcia, dziadek i rodzeństwo delikatnie się myło wodą wielkanocną. Wierzyliśmy, że woda wielkanocna uczyni nas pięknymi i zdrowymi a zwłaszcza młode dziewczyny. Nawet  zwierzęta domowe zostały skropione wodą Wielkanocną.

Mój ojciec powiedział nam: „Jeśli będziecie ponownie przynosić dla swojej rodziny wodę wielkanocną, to należy zwrócić uwagę na następujące zasady: Wodę wielkanocną przynosi się tuż przed wschodem słońca, w drodze w obydwie strony z nikim nie rozmawiać i nie obracać się. I jeszcze jedno bardzo ważne, nie można pobierać wody ze zbiornika wodnego. Powinna to być woda bieżąca lub źródlana.

Taka była zasada zgodna z tradycją. Niestety nie możemy już tej rady przestrzegać. Teraz jesteśmy daleko o od ojczyzny i tylko wspomnienia pozostały.

Fritz Lach





 Nawiązując do słów Pana Fritza Lacha życzylibyśmy sobie zapewne wszyscy tak wspaniałych i wiosennych widoków za oknem. 


    Życzę wszystkim wesołych, zdrowych, a przede wszystkim spokojnych Świąt Wielkiej Nocy...

                         źródło: zbiory prywatne




   Powyższa zabawna ilustracja pochodzi z okładki czasopisma Herd und Scholle z kwietnia 1933 roku - Wydanie Świąteczne. Czasopismo w Marienwerder ukazywało się pod patronatem przedsiębiorstwa energetycznego Westpreussisches Überlandwerk G.m.b.h. i propagowało między innymi wszystkie urządzenia elektryczne np. takie jak widzimy na ilustracji.





piątek, 29 marca 2013

Rachunki i inne kwity reklamowe - Erich Lanz / Bronisław Grosz. Cz. 5.


   

   Kontynuując temat rachunków z przełomu dwóch światów, niemieckiego Marienwerder i polskiego Kwidzyna, wrzucam kolejny kwit z związany z fabryką serów topionych. Jest to kartka formatu A4 o specyficznej strukturze papieru, coś w rodzaju płótna.  W nagłówku widniej logo i nazwa firmy oraz inne dane takie jak numer telefonu i konta bankowe. Wszystkie napisy i logo są w kolorze fioletowym.

Na oby dwóch stronach powyższego papieru firmowego znajdują się dane personalne  Bronisława Grosz, który przybył do Kwidzyna z Grudziądza. Trochę więcej wiadomości na jego temat możecie wyczytać z poniżej Karty personalnej, którą została wypełniona w 6.11.1945 roku. Brak podpisu. 



Papier firmowy 
Fabryka serów topionych Erich Lanz Marienwerder 
oraz karta personalna wypisana na nazwisko Bronisław Grosz

źródło: zbiory prywatne



                                          źródło: zbiory prywatne


Nazwisko Grosz jest mi znane i przy najbliższej okazji jak spotkam członka rodziny o tym samym nazwisku to zapytam czy jest spokrewniony z Bronisławem Grosz.


c.d.n.


środa, 27 marca 2013

Rachunki i inne kwity firmowe - Erich Lanz / Adolf Władysław Waszkiewicz. Cz. 4.



    Kontynuując temat rachunków z przełomu dwóch światów, niemieckiego Marienwerder i polskiego Kwidzyna, wrzucam kolejny kwit z związany z fabryką serów topionych. Jest to kartka formatu A4 o specyficznej strukturze papieru, coś w rodzaju płótna.  W nagłówku widniej logo i nazwa firmy oraz inne dane takie jak numer telefonu i konta bankowe. Wszystkie napisy i logo są w kolorze fioletowym. 

Na obydwóch stronach powyższego papieru firmowego znajdują się dane personalne Adolfa Waszkiewicza, który przybył do Kwidzyna z Warszawy. Trochę więcej wiadomości na jego temat możecie wyczytać z poniższej Karty personalnej, którą wypełnił 5.11.1945 roku. 


Papier firmowy 
Fabryka serów topionych Erich Lanz Marienwerder 
oraz karta personalna Adolfa Władysława Waszkiewicza


                        źródło: zbiory prywatne



                           źródło: zbiory prywatne




Kwit o podobnej treści jak wyżej
(są widoczne małe różnice w wypełnianiu karty)

                           źródło: zbiory prywatne



                         źródło: zbiory prywatne



c.d.n.


poniedziałek, 25 marca 2013

Rachunki i inne kwity firmowe - Erich Lanz / Leon Bojarski. Cz. 3




    Kontynuując temat rachunków z przełomu dwóch światów, niemieckiego Marienwerder i polskiego Kwidzyna, prezentuję kolejny kwit z związany z fabryką serów topionych. Jest to kartka formatu A4 o specyficznej strukturze papieru, coś w rodzaju płótna. W nagłówku widniej logo i nazwa firmy oraz inne dane takie jak numer telefonu i konta bankowe. Wszystkie napisy i logo są w kolorze fioletowym.

Ponadto na obydwóch stronach powyższego papieru firmowego znajdują się dane personalne mieszkańca odradzającego się Kwidzyna Leona Bojarskiego z 1.11.1945 roku. Możecie przeczytać... 


Papier firmowy
Fabryka serów topionych Erich Lanz Marienwerder 
oraz karta personalna Leona Bojarskiego





                         źródło: zbiory prywatne


                           źródło: zbiory prywatne



c.d.n.



niedziela, 24 marca 2013

Rachunki i inne kwity firmowe - Erich Lanz / Państwowa Firma Maszyn i Traktorów. Cz. 2




    Kontynuując temat rachunków z przełomu dwóch światów, wrzucam kolejny. Awers jest taki sam, co poprzedni. Natomiast Rewers nie co inny. Zobaczcie sami…



Niemiecki kwit firmowy
Rozliczenie prowizji za miesiąc…
Fabryka serów topionych Erich Lanz 
Marienwerder Wpr.
                                                   Awers

                   źródło: zbiory prywatne



Rewers
Podanie o pracę Romana Jakimczuka
Kwidzy”ń” dnia 3.X.45 r.
                            Treść możecie przeczytać sami…

   źródło: zbiory prywatne


Nie czytelne pismo z lewej strony: przyjęty jako pomocnik traktorzysty


    Ciekawostką jest to, że Roman Jakimczuk mieszkał na ulicy Pocztowej, która bardzo krótko nosiła tą nazwę. Został zmieniona na 1-go Maja. Obecnie jest to ulica Piłsudskiego. Powyższe nazwy nie miały nic wspólnego z przedwojennymi nazwami tej ulicy, która to na przestrzeni wieków różnie się nazywała, ale to już inny temat.  Jest jeszcze jedna ciekawostka mianowicie podanie jest skierowane do Państwowej Stacji Traktorów i Maszyn Rolniczych w Kwidzynie. Owe przedsiębiorstwo powstało 14 sierpnia 1945 roku i w początkowym okresie zajmowało się remontem ciągników oraz produkcją i regeneracją części zamiennych do traktorów i maszyn rolniczych. Zlokalizowane było przy ulicy Mostowej (dziś jest to ul. 3 Maja, nie mylić z obecną ul. Mostową). 16 maja 1959 roku rozszerza swoją działalność o produkcję prądnic i regulatorów napięcia.  Od tego momentu funkcjonuje, jako Zakład Elektroniki Motoryzacyjnej (ZEM).  Obecnie zakład jest już przeszłością, wielka szkoda :-(...
       

c.d.n. 


piątek, 22 marca 2013

Rachunki i inne kwity firmowe - fabryka serów topionych Erich Lanz




    Postanowiłem rozpocząć nowy cykl tematów, żeby wypełnić lukę czasową między dłuższymi opracowaniami.  

Jednym z tych tematów będą rachunki i inne kwity firmowe. Przez okres mojego zbieractwa udało mi się zgromadzić znaczną ilość tych jakże nie zwykle interesujących ciekawostek historycznych. Nie tylko z przedwojennego Kwidzyna, ale z terenu całych Prus Wschodnich i Zachodnich. W tym miejscu muszę  się Wam przyznać, że około 10 lat temu pozbyłem się pięknych rachunków z Gdańska, Bydgoszczy, Torunia i innych miast. Do dziś nie mogę tego odżałować. No cóż wszystkiego nie da się kolekcjonować. 

Rachunki i inne kwity firmowe nie dość, że są eksponatami same w sobie to na dodatek stanowią nieocenione źródło wiedzy na temat osób lub firm czy też drukarni w których zostały wydrukowane. Na przestrzeni wieków przechodziły wiele metamorfoz. Od ręcznie pięknie pisanych na czerpanym papierze do drukowanych prosto z drukarki szarych bezdusznych kartek papieru w czasach obecnych. Najciekawsze dla mnie pochodzą z okresu: od końca XIX do lat 20. XX wieku. Posiadają niepowtarzalną formę reklamy i informacji o firmie lub instytucji. Mam tu namyśli nagłówek rachunku. Mogę śmiało stwierdzić iż były to małe arcydzieła bogate w zdobnictwo posiadające dusze. W obecnych czasach możemy się nimi fascynować  i je podziwiać. Dziś takich rachunków firmowych już się nie spotyka, a jeżeli tak to naprawdę bardzo rzadko. Nikt obecnymi rachunkami za pięćdziesiąt czy sto lat nie będzie się zachwycać. Na wieki przepadną w wirze historii…

Na początku Naszej przygody z rachunkami pokażę Wam rachunki i inne kwity z około 1945 roku. Być może nie są powalające, ale są świadectwem dwóch światów, niemieckiego Marienwerder i polskiego Kwidzyna. To znaczy czyste niemieckie druki firmowe lub urzędowe zostały wykorzystane przez ludność, urzędy, przedsiębiorstwa a nawet sowietów tuż po działaniach wojennych w odradzającym się już polskim mieście Kwidzynie. Na skutek grabieży i podpaleń przez Armie Czerwoną i szabrowników brakowało dosłownie wszystkiego. Nawet czystych kartek papieru. W ten sposób zaczęto wykorzystywać to co było pod ręką, między innymi czyste lub wypełnione rachunki, blankiety i inne druki poniemieckie.

Poniżej mamy klasyczny przykład.


Niemiecki kwit firmowy
Rozliczenie prowizji za miesiąc…
Fabryka serów topionych Erich Lanz Marienwerder Wpr.
Awers

                   źródło: zbiory prywatne



Rewers
Życiorys Romana Jakimczuka
Kwidzy”ń” dnia 3.X.45 r.
Treść możecie przeczytać sami…

      źródło: zbiory prywatne



c.d.n.


środa, 20 marca 2013

Isakowitz cz. 4 - film...




Jest jeszcze jedna bardzo interesująca i fascynująca historia owiana nutką tajemniczości związana z Hermannem Isakowitzem. Niestety na chwilę obecną nie mogę jej Wam zdradzić. Sprawa wymaga dogłębnego zbadania, ale nie ma co się łudzić. Szanse na 100% rozwikłanie tej tajemniczej historii w obecnych czasach są bliskie zeru. Mimo to będę próbował. 

Przy okazji chciałbym poinformować, że film pt. Isakowitz – Erzwungene Wege (Wymuszone drogi) o którym pisałem wcześniej posiada już napisy z tłumaczeniem na język polski. Tego pracochłonnego zajęcia podjął się jeden  pasjonat z lokalnego forum internetowego e-Kwidzyn o nicku KrzychG (Krzysztof Głoczkowski) . Dzięki Krzysiek !!!


Przepraszam za usterki. Film jest dostępny na poniższej stronie



Ponadto powyższy film można było i jeszcze będzie można obejżeć w lokalnej telewizji kablowej Kamena. Wszystkich Zapraszam.


C.d.n.

niedziela, 3 marca 2013

Hermann Isakowitz cz.3 - historia rodziny i sklepu odzieżowego




 Pokrótce poznaliśmy już losy potomków Hermanna Isakowitza. Nadszedł czas aby napisać kilka słów o samym Hermannie. Czyli kim był, gdzie mieszkał i czym się zajmował…


                            źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”


     Hermann Isakowitz urodził się  15.04.1879 roku w Königsberg (Królewiec) i był wyznawcą judaizmu. Do Marienwerder przybył między 1909 a 1912 rokiem. Jak podaje książka adresowa z 1912 roku  Isakowitz mieszkał i prowadził sklep odzieżowy w kamienicy przy Markt 11 (Rynek), którą wynajmował od Petera Sikorskiego.  Około 1920 roku został już jej właścicielem. Wcześniej w tym miejscu mieszkali i prowadzili sklepy odzieżowe  Anna Sikorski (Sikorska) a po niej Fritz Fink (Pisałem o tym tutaj). Kamienica znajdowała się w północnej pierzei  Rynku Starego Miasta. Ciekawostką jest to, że po 1920 roku prawie cały północny kwartał Markt (Rynek) należał do kupców żydowskich co z pewnością świadczyło o ich zamożności. Począwszy od Markt 7/8 (Conitzerowie), Markt 10 (Marcuse Marcus), Markt 11 (Hermann Isakowitz) i narożna kamienica przy Marienburger Str. 1 należąca do Ewy Brahn (wdowa po kupcu Horwitzu), która była spokrewniona z Conitzerami. Tylko Gustaw Pauls (Markt 9) nie należał do gminy żydowskiej. W 1921 roku w niespełna trzynastu tysięcznym mieście Marienwerder  żyło 231 Żydów (liczba ta stale malała). 



Plan Starego Miasta

                     źródło: zbiory prywatne


    Kamienica Isakowitza została przebudowana prawdopodobnie w pierwszej połowie XIX wieku.  Uzyskała wówczas trzy kondygnacje. Wystrój fasady posiadał cechy klasycyzujące. Ze wspomnień Georga Isakowitza (syna Hermanna) i innych źródeł wiemy, że na parterze mieścił się sklep odzieżowy Konfektionhaus Herz, na pierwszym piętrze było mieszkanie w którym znajdowało  się między innymi pomieszczenie do lekcji nauk muzyki. Natomiast na drugiej kondygnacji mieściły się pokoje czwórki dzieci Hermanna i Doroty Isakowitz. Georg dzielił pokój z bratem Erwinem a Ewa z siostrą Hanną. Tuż naprzeciw fasady kamienicy stał ratusz, który rzucał na nią cień. Prawdopodobnie dlatego bardzo rzadko wykonywano fotografie omawianego budynku. 

W kółku zaznaczona kamienica
przy Markt 11

 źródło: "Bildband Stadt u. Kreis Marienwerder"




1935 rok

 źródło: zbiory prywatne


W oknie widzimy któregoś z dwóch 
synów Hermanna

źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”



Na tych fotografiach możemy dostrzec
 detale architektoniczne i 
piękne szyldy reklamowe

źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”



źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”


Na pozostałej części parceli znajdowała się oficyna, która mogła służyć jako magazyn lub szwalnia. Było też małe podwórze, które ogrodzone było niewielkim murem, wysokim na ok. 3 metry z wyjściem w kierunku katedry. 





Plan katastralny
kamienic z 1905 roku

źródło: Geheimes Staatsarchiv Berlin


  Między 1921 a 1926 rokiem Hermann nabył całą - (prawdopodobnie) sąsiednią parcelę na której znajdowało się kilka zabudowań. Jej oficjalnym adresem  była  Marienburger Str. 1.



Plan Starego Miasta 
1927 rok

źródło: zbiory prywatne


  Jednym z budynków była kamienica, która znajdowała się częściowo przy Markt i Marienburger Str (dziś ul. Brat. Narodów). Kamienica ta była dopiero niedawno wybudowana (przypuszczalnie w latach 1909 – 1920). Przebudowy dokonała poprzednia właścicielka  Ewa Brahn. Owa kamienica posiadała niepowtarzalny wygląd, na pewno się wyróżniała z pośród całej zabudowy Runku Starego Miasta. Można śmiało powiedzieć, że była jedną z najmłodszych jak nie najmłodszą budowlą w bliskim otoczeniu Rynku.  Hermann postanowił powiększyć swój sklep Konfektionhaus Herz otwierając w owej secesyjnej kamienicy na parterze nowe ekspozycje swojego towaru. Natomiast pozostałą kondygnacje  wynajmował lokatorom na mieszkania. 



Widok na wschodni kwartał Rynku i nową 
kamienicę wyżej omawianą 
(Paul Grimm-wyroby tytoniowe)
1920 rok (Plebiscyt)

źródło: zbiory prywatne



Krótko przed powiększeniem sklepu
Konfektionhaus Herz
Lata 20. XX w.

źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”




Już po powiększeniu
widać zmiany witryn sklepowych
oraz szyldów

źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”



Powyższa kamienica (po prawej)
na tle ratusza
początek lat 30. XX w.


źródło: reprint wydany przez A. i M. Barganowskich





Witryny sklepu 
lata 30. XX w.

źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”




2013 rok

źródło: zbiory prywatne


W jej miejscu wcześniej stał budynek handlowo - mieszkalny prawdopodobnie wybudowany po wielkich pożarach miasta w I połowie XVIII wieku. Możemy podziwiać go na poniższych fotografiach. 



Wschodnia pierzeja Rynku
około 1909 roku

źródło: znalezione w sieci






Po lewej powyższa kamienica 
róg  Markt i Marienburger Str. 1 

źródło: Staats Archiw Celle


Podobnie było z resztą zabudowań na jego parceli. Mam tu namyśli mały fragment XVIII-sto wiecznej kamienicy oraz  pokaźnych rozmiarów budynek, który powstał po 1878 roku. Ich fasady znajdowały się w całości  przy Marienburger  Strasse (obecnie Braterstwa Narodów). Parter zdominowały lokale handlowe takie jak:  delikatesy – towary kolonialne (Wilhelm Gurth), sklep obuwniczy (firma Tack & Cie) oraz krawiec Johan Skibba. W pozostałej części kamienicy były mieszkania najemców. Na zapleczu znajdowało się małe podwórze oraz dwie oficyny, z boku po prawej stronie mieściła się niewielka uliczka prowadząca do katedry, zamku oraz oficyn wszystkich kamienic w północnym kwartale Rynku. 



Szczegółowy plan wyżej 
omawianych parcel z zbudowaniami
lekko przeze mnie zmodyfikowany

źródło: Geheimes Staatsarchiv Berlin




Marienburger Str. 1
Obecnie ul. Braterstwa Narodów

źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”



Widok na stare i nowe kamienice
przy Marienburger Str. 1
(nowe - mam tu namyśli te z pocz. XX w.)

 źródło: "700 Jahre Marienwerder"
zbiory prywatne




Dawna Marienburger Str. 1 
w nowej odsłonie 
 2013 rok

źródło: zbiory prywatne





Katedra i wąski przesmyk 
pomiędzy kamienicami

źródło: Bildindex



Zaznaczone zabudowania na dwóch
parcelach Isakowitza

źródło: znalezione w sieci





W kółku dwie oficyny:
- mniejsza z murem przynależna do Markt 11
- większa do Marienburger Str. 1

źródło: zbiory prywatne





Po lewej oficyna "większa"- ta sama co powyżej oraz fragment wyżej omawianego muru oczywiście jest też widoczne prezbiterium katedry 

źródło: Bildindex






Zupełnie inaczej wygląda to miejsce dziś

 źródło: zbiory prywatne



Na tle z obecnych czasów





    W prowadzeniu biznesu Hermanowi pomagała jego żona Dorotea oraz liczny personel co widać na poniższych fotografiach.




źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”




Hermann z żoną Dorotea

źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”



źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”



Zapraszamy do środka

źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”



źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”


W sklepie zaopatrywali się mieszczanie oraz przyjezdni z całego powiatu.  Z poniższych reklam możemy się dowiedzieć jakie towary i w jakich cenach były w ofercie sklepu.



Reklamy z 1912 roku

źródło: Pomorska Biblioteka Cyfrowa


Konfektionhaus Herz”  właściciel H. Isakowitz. Sklep ze specjalną garderobą dla panów i chłopców. Najnowsze i najmodniejsze towary w zakresie garniturów, płaszczy jesienno – zimowych, palta, spodnie, kamizelki, kapelusze, czapki, bielizna, krawaty oraz wszystkie artykuły dla panów. Zapewniamy uszycie na miarę z dobrych, naturalnych i modnych materiałów. Gwarancja kroju i szycia. Sklep ma licencje na sprzedaż produktów firmy Bleyles. Chłopięce garnitury i swetry. Moja cała konfekcja jest wykonana według naszych projektów i wyróżnia się doskonałym dopasowaniem, trwałością i najlepszymi materiałami. Moje zasady sprzedaży: Sprzedaż tylko za gotówkę, stała i tania cena na każdy produkt. Gwarantujemy rzetelność oraz dostosowujemy się do wymagań klienta.

źródło: Pomorska Biblioteka Cyfrowa



Modne spodnie do gry w golfa (pumpy) i tenisa. We wszystkich modnych kolorach. Ekstra duży wybór.

Spodnie do gry w golfa (pumpy)  Cena: 16,- 13.50,- 11,- 8.95,-
Spodnie do gry w tenisa, tylko modne kolory Cena: 19,- 16.50,- 12,- 9.75,-

Nowe „krawato - koszule” koszula, kołnierz i krawat wykonane z jednego materiału. Paski skórzane. Gorsety dla mężczyzn, mogą być zakładane pod koszulę lub na nią (w tym wypadku ozdobne). Służą do ściskania i podtrzymywania brzucha. Dostępne w dużym wyborze.


Lata 30. XX wieku 

 źródło: zbiory prywatne


Bardzo tanie spodnie modne i w bardzo dobrej jakości, w zdumiewająco tanich cenach, które są dla każdego dostępne. Wyprzedaż ograniczona do ostatniej pary z magazynu.
Seria A. Spodnie męskie dobre, mocne, „Buxksistoffe”. Spodnie robocze nie do zdarcia gorszej jakości. Spodnie chłopięce gorszej jakości cena 1.95 Mark
Seria B. Spodnie męskie i chłopięce wykonane ze specjalnego splotu nici, wełny i drelichu. Mocne jakościowo. Cena 2.95 Mark.
Seria C. Spodnie męskie, ciemne materiały, solidne z przędzy czesankowej i wełny, bardzo trwałe. Spodnie zwłókniane dla  panów i chłopców z tzw. Podwójnym siedzeniem w różnych rodzajach materiału. Cena 3.95 Mark.
Seria D. Spodnie męskie z przędzy czesankowej w paski oraz spodnie robocze z trwałego kordu i nici. Bryczesy i spodnie do butów z cholewkami dla panów i chłopców z kordu wełnianego i nici. Bardzo trwałe. Cena 5.95 Mark
Seria E. Spodnie męskie, dobre z mocnych materiałów i przędzy czesankowej. Bryczesy i spodnie do butów z cholewkami z wyjątkowo trwałego kordu. Bardzo dobre wykonanie. Cena 7.95 Mark
Seria F. Spodnie męskie do jazdy konną z przędzy czesankowej i wełny, spodnie  robocze. Gruby kord i skóra w dobrej jakości. Spodnie do butów z cholewami, pumpy i bryczesy. Cena 9.75 Mark
Seria G. Spodnie męskie z przędzy czesankowej, najlepsza jakość i wykonanie. Spodnie zastępcze do garnituru w wielu wariantach. Pumpy, spodnie do butów z cholewkami, bryczesy- najlepsza jakość, doskonałe wykonanie i duży wybór.

Poza tym duży wybór spodni męskich w szerokościach do 140 cm we wszystkich dostępnych cenach. Modne spodnie do golfa, ładny krój i wysoka jakość.  Cena 19,- 12,- 9,- 7.85,-


 Konfektionhaus Herz – fachowy sklep dobrych ubrań. Reklama prasowa z 1931 roku

 źródło: zbiory prywatne


    Na powyższych reklamach i anonsach prasowych była wzmianka o tym, że sklep posiadał licencje na sprzedaż produktów firmy Bleyle. Owa firma została założona w 1889 roku przez Wilhelma Bleyle. Początkowo mieściła się w Austrii po czym przeniosła się do Niemiec (Stuttgart). Była jedną z największych producentów wyrobów tekstylnych w Niemczech. Na początku XX wieku firma zdobyła wielką sławę wprowadzając na rynek garnitury dla chłopców w tym kultowy tzw. marynarski, który był stylizowany na uniform marynarza. Między innymi właśnie w takich strojach biegali po ulicach Marienwerder mali chłopcy na początku XX wieku. 




Reklama Bleyle
garnitury dla chłopców

źródło: Wikipedia


Dziś byśmy powiedzieli gadżet od Isakowitza
małe lusterko z reklamą:
Nawet Twoje Lusterko Mówi: Noś Bleyle

                               źródło: zbiory prywatne



Te poniższe wieszaki z mojej kolekcji 
z całą pewnością pamiętają czasy
Konfektionhaus Herz


 źródło: zbiory prywatne





  źródło: zbiory prywatne






 źródło: zbiory prywatne








                     źródło: zbiory prywatne







   źródło: zbiory prywatne








                 źródło: zbiory prywatne





Być może te dwie przecudne czapki chłopięce 
też pochodzą ze sklepu Hermanna
poniższa ma ok 100 lat !!!

 źródło: zbiory prywatne



Granatowa pochodzi z lat 30. XX w.

 źródło: zbiory prywatne



Kopia kwitu bankowego na zawrotną kwotę
75 miliardów Marek z podpisem Isakowitza
(prezent od Dannego Wattin)

 źródło: zbiory prywatne



    Na podstawie przedstawionych materiałów dotyczących sklepu Konfektionhaus Herz można stwierdzić, że mógł to być najlepszy sklep z odzieżą męską i chłopięcą w mieście. Stanowił bardzo dużą konkurencję dla innych geschäftów z tej samej branży, takich jak: Kaufhaus August Klinger, M. Conitzer & Söhne, Kaufhaus B.M. Lewinski, Julius Selbiger, Kaufhaus von Mogilowski, Otto Daberkow i wielu innych, których jeszcze nie opisywałem.

  Ciekawostką jeszcze jest to, że w Marienwerder w latach dwudziestych (nie licząc synów Hermanna) mieszkał jeszcze jeden Isakowitz o imieniu Reinhardt. Czy był spokrewniony z Hermannem? Tego nie wiem. Z książek adresowych wiadomo tylko, że mieszkał przy Ziegelei Str. 3 (Obecnie ul. Toruńska) i był praktykantem w banku.

  Rodzina Isakowitzów wiodła spokojne i dostatnie życie w Marienwerder. Korzystali ze wszystkich dobrodziejstw miasta tj. teatru, kina, promenad, parków, kręgielni, lokalnych restauracji i wielu innych. Jeden z synów Erwin po zdaniu matury w 1933 roku wyjechał na studia biznesowe do Königsberg (Królewiec), natomiast drugi syn  Georg uczęszczał do renomowanego gimnazjum królewskiego (obecnie ZSP 1).  Hermann był oficjalnym reprezentantem Rady Gminy Żydowskiej w Marienwerder. Z tego tytułu na pewno regularnie z rodziną uczęszczał do miejscowej Synagogi na szabasowe modły, które odbywały się w piątki wieczorem i sobotę rano. 




Stara synagoga ok. 1930 roku

 źródło: "Bildband Stadt u. Kreis Marienwerder"



   Z opowieści Georga Isakowitza wiemy, że jego rodzina była zaprzyjaźniona z Lewinskimi, którzy prowadzili Kaufhaus przy Nidertor Str. 5 (obecnie podjazdowe). Właściwie można przypuszczać, że z uwagi na niewielką liczbę wyznawców Judaizmu w Marienwerder wszyscy doskonale się znali. Robili razem interesy, a nawet zawierali związki małżeńskie między sobą. Utrzymywali też dobre relacje z Marienwerdeczykami innych wyznań. (Ostatnio otrzymałem list od przedwojennego mieszkańca Kwidzyna, który mi napisał, że jego rodzice doskonale znali Isakowitzów). W 1926 roku na 14099 mieszkańców 199 było Izraelitami, a w 1935 roku przy liczbie mieszkańców 16143 już tylko 154 należało do gminy żydowskiej. Liczba ta stale malała już od 1861 roku, kiedy w Marienwerder mieszkało 337 wyznawców Mojżeszowych. Większość wyjeżdżała na zachód w tym do Berlina lub do Ameryki. 

    Jednym słowem można powiedzieć, że rodzina Isakowitzów  do lat trzydziestych XX wieku była normalną niemiecką szanowaną rodziną i pewnie byłaby nadal gdyby nie jeden szczegół – byli Żydami. W 1933 roku do władzy w Niemczech dochodzą naziści z Adolfem Hitlerem na czele. Od tego momentu ludność żydowska była bezustannie prześladowana.  Wszystkie ich sklepy były bojkotowane. W tej sytuacji dzieci Hermanna postanowiły wyjechać z Niemiec. Na tą wieść ich mama Dorotea doznała udaru, który był niestety tak dotkliwy, że spowodował jej śmierć. Erwin wyjechał do Izraela potem do Danii, aż w końcu osiadł w 1938 roku w Szwecji. Georg z dużymi problemami przedostał się  do  Argentyny. Natomiast siostry Ewa i Hanna wyemigrowały do Anglii. W Marienwerder został tylko sam Hermann, który musiał znosić bezustanną nagonkę na Żydów. W 1935 roku  weszły w życie ustawy norymberskie, które dotyczyły między innymi o czystości krwi. W tym samym roku profanacji uległ cmentarz żydowski w Marienwerder, na którym została pochowana Dorotea. Zrównano go z ziemią (o tym wydażeniu możemy przeczytać w książce pt. "Marienwerder Stadt", którą napisali Dr. Franz Neumann, Otto Gründer i inni mieszkańcy przedwojennego Kwidzyna). Kulminacją była „Noc Kryształowa” (Kristallnacht) z 9 na 10 listopada 1938 roku zniszczono wtedy 7500 sklepów i około 30 domów towarowych na leżących do Żydów w całej Rzeszy. Spalono też wiele Synagog między innymi nową bożnicę w Marienwerder, która znajdowała się przy Mackensen Str. (obecnie 15-go Sierpnia). Działania te miały na celu uprzykrzać wszystkim izraelitom życie  i spowodować emigracje z Niemiec. Majątki ich miały być skonfiskowane przez państwo. Te ostatnie przykre wydarzenia spowodowały nagły wyjazd z Marienwerder ostatnich 100 osób wyznania mojżeszowego. Na początku 1939 roku wyjechała ostatnia żydowska rodzina Cohnów. O tym fakcie informowała lokalna gazeta „Marienwerder ist damit judenfrei”. Prawdopodobnie w tej ostatniej grupie Żydów  opuszczających Marienwerder był Hermann Isakowitz. Ze wspomnień Georga dowiadujemy się, że  sklep jego taty przejęli jego pracownicy. Inne i źródła mówią nam, że w 1939 roku pod adresem Markt 11 urzędował H. Domagalski a w 1942 roku Heinz Dohme, którzy prowadzili sklep z tapetami i linoleum. 




Kwit z
 13.07.1939 roku

źródło: zbiory prywatne


Natomiast w kamienicach przy Marienburger Str. 1 nadal kontynuowali swoją działalność między innymi: Wilhelm Gurth (Delikatesy), firma Tack & Cie (sklep obuwniczy) oraz krawiec Johan Skibba. Całkiem możliwe jest też, że własność obydwóch parceli z wszystkimi zabudowaniami przeszła na rzecz skarbu państwa, które podnajmowało lokale najemcom. W styczniu 1945 roku do nienaruszonego i opustoszałego miasta wkroczyli sowieci. Przez kolejne miesiące cała zabudowa Starego Miasta była systematycznie przez nich dewastowana i podpalana. Skutkiem tego było całkowita zagłada historycznego miejsca jakim było Stare Miasto w tym też dawne nieruchomości Hermanna Isakowitza. 



Zgliszcza ratusza i Rynku Starego Miasta
w kółku pozostałości po kamienicy przy 
Markt 11

 źródło: zbiory prywatne



W kole zaznaczone zgliszcza kamienic
przy Marienburger Str. 1

źródło: zbiory prywatne




Krótko po wojnie

źródło: znalezione w sieci



Po wojnie cały teren Starego Miasta został zrównany z ziemią. 



źródło: zbiory prywatne



źródło: Bildindex



Wykopaliska archeologiczne w miejscu 
dwóch kwartałów Rynku
 2000 rok

źródło: zbiory prywatne


Dopiero od kilku lat miejsce te zaczyna na nowo ożywać. W ramach projektu Rekompozycja Przestrzenna Rynku Starego Miasta możemy choć w małym stopniu poczuć dawny klimat i magie tego niezwykłego miejsca.



Można stwierdzić, że historia zatoczyła koło
Isakowitz (Wattin)- wczoraj i dziś
Danny Wattin z tatą na tle witryny sklepu
niegdyś ich przodków









     Wróćmy jeszcze do Hermanna Isakowitza. Co się z nim działo po wyjeździe z Marienwerder? Gdzie mieszkał i co robił? Jest kilka niejasności w odpowiedziach na stawiane przeze mnie pytania, ale po kolei. Z kilku źródeł wiadomo, że na pewno trafił do rodziny w Berlinie, ale nie wiemy w 100% kiedy. Powołując się na źródła z Marienwerder, mam tu namyśli informacje prasowe i wypowiedź spedytora Hellmutha Ernsta, że po 1940 roku nie było stąd żadnych deportacji, ponieważ żaden Żyd już tu mieszkał. Natomiast z listy „Stolperstein”  Berlin-Helensee  dowiadujemy się, że Hermann przybył do Berlina w 1941 roku. Być może wystąpił jakiś błąd lub jeszcze nie znamy wszystkich faktów. Z relacji Georga Isakowitza wiemy, że jego ojciec zabrał ze sobą do Berlina część wartościowych rzeczy w tym dzieła sztuki i kolekcję książek. Wszystko mu później zarekwirowano. Prawdopodobnie mógł też coś wysłać do córek, które „bezpiecznie” mieszkały już w Anglii. Hermann w Berlinie mieszkał w wynajętych mieszkaniach w kilku miejscach między innymi w dzielnicy Charlottenburg - Wilmersdorf na ulicy Johannes Georg Strasse i na słynnej Kurfürstendamm a następnie w dzielnicy Kreuzberg przy Kreuzberg Strasse. Razem z nim w Berlinie mieszkało jeszcze około dziesięciu Isakowitzów, z czego sześciu było z nim spokrewnionych. Gdy Hermann mieszkał w Berlinie jego synowie przebywający poza granicami Niemiec próbowali uratować Ojca. Georg był już w tym czasie w Argentynie i starał się o wizę dla brata i tatę. Erwin w 1938 roku trafił do Szwecji gdzie był pracownikiem na roli. Po jakimś czasie został bezpaństwowcem bez żadnych praw w Niemczech i Szwecji.  Trzykrotnie błagał władze szwedzkie o wizę dla swojego ojca (Hermanna), gwarantował, że po przyjeździe Hermanna razem z nim wyjadą do brata do Argentyny i nie będą ciężarem dla Państwa Szwedzkiego. Niestety władze Szwecji były nie ugięte. Nikt nie chciał przyjmować Żydów na swoje terytorium. Smutne, ale prawdziwe. W 1941 roku krótko przed pierwszymi deportacjami w Berlinie żyło około 73 000 Żydów. Z tej liczby wojnę i holocaust przeżyło ok. 1400 osób. Większość berlińskich Żydów trafiła do Getta w Łodzi i Mińsku oraz obozów w okolicach Rygi na terenie Łotwy zajętej przez III Rzeszę. Pomimo wielu prób uratowania Hermanna przez synów w dniu 19 stycznia 1942 roku deportowano go do obozu w okolicach Rygi. I tu nasuwa się kolejne pytanie, do którego obozu ? Na terenie Łotwy były dwa obozy. Zacznę może od tego drugiego, który jest w obecnych czasach bardziej znany.  „Kl  Riga – Kaiserwald” – niemiecki obóz koncentracyjny, funkcjonował w latach 1943-1944. A więc Hermann nie mógł tu trafić, gdy go deportowano tego obozu jeszcze nie było (chyba, że go tu przenieśli w późniejszym czasie). Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że trafił do mało znanego  obozu koncentracyjnego „Kurtenhof” w Salaspils (Kircholm), który znajdował się 18 km od Rygi. Funkcjonował on od października 1941 do końca lata 1944 roku. Wprawdzie nie był przystosowany do masowej zagłady i oficjalnie działał jako obóz pracy i tranzytowy. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Więźniowie umierali w tym obozie w straszliwych męczarniach. Po likwidacji obozu większość więźniów trafiła do Kl  Stutthof. Według niektórych źródeł w obozie zginęło ponad 100 000 osób  w tym prawdopodobnie  rodak z Naszego miasta - Hermann Isakowitz.




Kurtenhof w Salaspils


źródło: Wikipedia





Kurtenhof w Salaspils

źródło: znalezione w sieci



   29 marca 2008 roku w obecności rodziny i przyjaciół został odsłonięty StolpersteinKamień Pamięci przy Kurfürstendamm 133 w Berlinie upamiętniający Hermanna Isakowitza. 



 źródło: zbiory prywatne





Tu mieszkał..., urodził się...,
deportowany..., zamordowany...

 źródło: zbiory prywatne





Kurfürstendamm 133 w Berlinie
w tym domu mieszkał Hermann Isakowitz
w kółku Stolperstein

 źródło: zbiory prywatne




Będąc w Berlinie nie omieszkałem  
odwiedzić tego miejsca

 źródło: zbiory prywatne




Gdy zwiedzałem kamienicę przez chwilę
poczułem się tak jakbym się przeniósł w czasie.

 źródło: zbiory prywatne




Kamień Pamięci został umieszczony przed kamienicą w której ostatnie dni swojego życia spędził Hermann Isakowitz. Stolperstein w dosłownym tłumaczeniu - kamień o który się potykamy. Jest  to niewielka mosiężna tabliczka osadzona na kamieniu o kształcie kostki brukowej.  Jest formą upamiętnienia zamordowanych Żydów i nie tylko (ofiar nazizmu). Kamienie Pamięci zostały wymyślone w 1993 roku przez niemieckiego artystę Guntera Demniga. Znajdują się przed domami w których niegdyś mieszkały osoby społeczności żydowskiej. Można na nie natrafić w Niemczech i innych krajach Europy (są też i w Polsce). W samym Berlinie jest ich ok. 3000.

   Cała czwórka dzieci Hermanna przeżyła wojnę. W Argentynie żyje jeszcze jeden z rodzeństwa, jest to Heinz Georg Isakowitz (93 lata). W 2006 roku po siedemdziesięciu latach przyjechał (jak sam opowiadał) do swojej Ojczyzny czyli dawnego Marienwerder obecnie Kwidzyna. Przyjazd ten został uwieczniony na filmie pt. Isakowitz – Erzwungene Wege autorswta Michaela Majerskiego. 


Heinz Georg Isakowitz
z wizytą w Kwidzynie w 2006 roku

źródło:  film pt. „Isakowitz – Erzwungene Wege”


 
Inni potomkowie Hermanna obecnie mieszkają w Stanach Zjednoczonych (między innymi Syn Georga Tomas) oraz w Szwecji (rodzina Erwina). Historia Erwina i jego rodziny, jest również bardzo interesująca. Ciekawostką jest to, że Erwin bardzo przeżywał śmierć swojego ojca, któremu nie zdołał pomóc choć bardzo się starał. Po wojnie zmienił nazwisko z Isakowitz na Wattin. Zdradzę Wam, że niebawem  wnuk Erwina Danny Wattin  (znany pisarz w Szwecji) wyda swoją kolejną książkę. Podejrzewam, że będzie ona dla niego bardzo wyjątkowa i bardzo osobista. Opisze w niej jak jego krewni przeżyli holokaust i jak to wpłynęło na relacje między nimi. Zapewne wspomni też o swojej podróży do Kwidzyna oraz spotkaniu ze mną.



Potomkowie Erwina Isakowitz (Wattin)
Danny Wattin z tatą i synem




Na zakończenie powyższej historii zacytuję ostatnie słowa z listu wysłanego z Berlina do Szwecji 1942 roku napisanego przez Hermanna do jego syna Erwina:

(...) Jutro mnie stąd zabierają, módlcie się za mnie


Powyższy artykuł jest dedykowany przedwojennemu mieszkańcowi Kwidzyna Hermannowi Isakowitz



P.S. Serdeczne podziękowania za pomoc w tłumaczeniu tekstów źródłowych dla Beaty i Marka Hys




Tekst opublikowany:
Ł. Rzepczyński, Losy Rodziny Isakowitz z Marienwerder, Prowincja, Kwartalnik Społeczno Kulturalny Dolnego Powiśla i Żuław, 2013, nr 1 (11), s. 66-75.

c.d.n.