sobota, 14 września 2013

Przedsiębiorstwo energetyczne Überlandwerk cz.2 - Operacja Tablica




Tajemnica, jaką skrywa przed nami tablica została rozwikłana.
Jest już znana treść napisu z tablicy, która mieściła się na budynku dawnej elektrowni!!!


Kilka dni temu dostałem wiadomość od mojej znajomej z Niemiec.  

(...) Może jest to treść z tablicy, którą uratowałeś z przyjaciółmi (...)

Tą znajomą jest Beata Hys, która z wielkim zainteresowaniem czyta mojego bloga. Historia Naszego wspólnego miasta tak Beatę zaintrygowała, że z miłą chęcią postanowiła wraz z mężem Markiem pomóc mi w tłumaczeniu tekstów źródłowych. Za co jestem Im niezmiernie wdzięczny.

Żeby Was dłużej nie trzymać w napięciu, przytoczę przetłumaczony przez Beatę fragment opracowania Otto Gründera z książki pt. Marienwerder Westpreussen.


(...) Na pamiątkę tego, że Marienwerder (Kwidzyn) w tych ciężkich latach po Dyktacie (Traktacie) Wersalskim w oparciu o własne siły nie poddał się, umieszczono na budynku elektrowni pamiątkową tablicę o treści:

Pobudowano w czasie potrzeby, hańby i sromoty dla dobrodziejstwa (błogosławieństwa) Naszej Pruskiej Ziemi



Tak mniej więcej mogłoby to wyglądać w oryginale

   źródło:  zbiory prywatne




   źródło:  zbiory prywatne



Analizując powyższą treść chyba nie ma co się dziwić, że w czasach komunistycznych została usunięta z tablicy. Na szczęście "świat się zmienia". Obecnie mamy trochę inne spojrzenie na przeszłość, a w szczególności na historię lokalną, która powinna być nam bliska. Ponadto uważam, że takie relikty przeszłości jak omawiana tablica są "żywą" historią, którym należy dać szanse drugiego życia w nowym świecie.


P.S.
Inskrypcje z tablicy odnalazł też Jerzy Kosacz, który to z wielkim zaangażowaniem przeszukuje "zakamarki" Naszej lokalnej historii. 
Tak trzymać Panie Jerzy ;)


c.d.n.



sobota, 7 września 2013

Przedsiębiorstwo energetyczne Überlandwerk - Operacja Tablica. Cz.1




     Kilka tygodni temu byliśmy świadkami rozbiórki ruin dawnej elektrowni parowej przy ul. Wiślanej 7. Elektrownia została wybudowana na początku lat 20. XX wieku i wchodziła w skład przedsiębiorstwa energetycznego Westpreussische Ueberlandwerk Gmbh Marienwerder.




Tak wyglądała elektrownia w czasach swojej świetności


   źródło: "Bildband Stadt und Kreis Marienwerder Wpr."




                     źródło: "Bildband Stadt und Kreis Marienwerder Wpr."




Jej kres przypadł na przełom lat 50. i 60. W budynku i jego najbliższym otoczeniu powstał skup złomu, a z czasem hurtownia materiałów budowlanych i warsztaty.






Na tle innych budynków wielkość elektrowni 
była imponująca

                     źródło: Stadtarchiv Celle





Ostatnie "dni" budynku po dawnej elektrowni

                     źródło: Forum e-Kwidzyn, Kwidzynopedia



 W latach 90. XX wieku wybuchł  pożar, na skutek którego "elektrownia" uległa poważnemu uszkodzeniu. Około 70 % dawnej kubatury zostało rozebrane.




 Jakże cenną fotografię spalonego kompleksu
 wykonał Pan Michał M. Kamiński. 
Dzięki Jego uprzejmości
mogę ją zaprezentować
   źródło: autor Michał M. Kamiński



Do obecnych czasów przetrwała namiastka tego, co było przed pożarem. Niezabezpieczona ruina ulegała ciągłej dewastacji, wielokrotnie odwiedzana przez degustatorów tanich trunków i poszukiwaczy złomu. Stanowiła niebezpieczeństwo w szczególności dla przechodniów oraz bawiących się w pobliżu dzieci. 

Obiekt niestety nie był wpisany do rejestru zabytków oraz do gminnej ewidencji zabytków. Nie podlegał, zatem pełnej ochronie prawnej. Groziła mu katastrofa budowlana.



  Wróćmy do istoty sprawy, czyli do rozbiórki ruiny. To, że budynek zostanie rozebrany wiedziałem już kilka miesięcy temu, ale nie znałem dokładnego terminu prac. I gdyby nie moi przyjaciele, którym los zabytków nie jest obcy - to przegapiłbym przebieg robót rozbiórkowych. Tymi przyjaciółmi są Michał Drożdż i Marcin Lewandowski, którzy to poinformowali mnie o tym, co się dzieje na Wiślanej. Błyskawicznie udaliśmy się razem na miejsce i nie zastanawiając się postanowiliśmy uratować przed zniszczeniem kilka artefaktów upamiętniających dawną elektrownię. Po uzyskaniu zgody właścicieli (...) chłopaki ratujcie, co się da, świetna inicjatywa, zabraliśmy się do pracy. 

A oto krótka fotorelacja z całej naszej operacji.



Ruiny dawnej elektrowni krótko przed rozbiórką

                              









Prace rozpoczęły się od zabezpieczenia terenu












Najwięcej trudności w burzeniu sprawiała zbrojona rampa, 
którą widać po prawej stronie kadru









Zajrzyjmy jeszcze do środka





















Płyta z piaskowca przytwierdzona do fasady budynku,
niegdyś posiadała inskrypcje, która umyślnie została zniszczona.
Następnie umieszczono na płycie szyld, o czym świadczą otwory.
Jednomyślnie postanowiliśmy ją ocalić





Ściągnięcie około stu kilogramowej płyty z wysokości kilku metrów wymagało odpowiedniego sprzętu, który trzeba było natychmiast zorganizować. Czas działał na Naszą niekorzyść.



Michał podczas wstępnych oględzin
głębokości osadzenia tablicy w ścianie







                           











Naszym poczynaniom przyglądało się wielu przechodniów.
Jednym z nich był Pan Grzegorz Górski.
 Jak Nam powiedział, że razem ze swoim ojcem i bratem uruchamiali tą elektrownię w 1945 roku 
(jak już sowieci zajęli miasto) to z wrażenia
 o mały włos nie spadliśmy z rusztowania :)







Pamiątkowe zdjęcie z Panem Górskim 
na krótko przed rozbiórką








Wróćmy do Naszej tablicy

Tuż po wykuciu cegieł i demontażu dwóch górnych kotew











Jesteśmy już gotowi do "oderwania" płyty od ściany.
Opony zimowe z samochodu mojej mamy były niezwykle
przydatne podczas końcowej fazy operacji :)







Chwila strachu...

Udało się, jest Nasza!!!... :)
dokładnie tak zaakcentował to Michał. 






Mieliśmy małą nadzieję, że za płytą w ścianie
będzie zamurowana tuba z aktem erekcyjnym.
Niestety tak nie było






Pamiątkowa fotka.
od lewej: Marcin, Łukasz i Michał





Michał i Marcin to wspaniali towarzysze broni, bardzo pozytywnie zakręceni na punkcie historii. Znamy się od przedszkola, a historią i zbieractwem zajmujemy się od wczesnej podstawówki. Gdyby nie znajomość z nimi, a w szczególności z Michałem, to, kto wie jak potoczyłyby się moje losy, jako kolekcjonera i poszukiwacza lokalnej historii. Na pewno jeszcze nie raz pojawią się w moich relacjach (wraz z innymi towarzyszami broni, których jeszcze nie mieliście okazji poznać). Dzięki chłopaki !!!





Cała akcja demontażu tablicy o mały włos zakończyłaby się niepowodzeniem. Gdy znosiliśmy tablicę z rusztowania... nagle ostatnie przęsła nam się rozjechały i gdyby nie szybka reakcja Marcina, tablica spadła by na ziemię. Marcin dość długo odczuwał tego skutki - stłuczona kostka w nodze. To się nazywa poświęcenie dla sprawy :)




Płyta jest już bezpieczna. 
Posiada kilka drobnych pęknięć oraz niewielką warstwę patyny.
Na fotce widzimy też szyld z numerem i ulicą, który zdemontowaliśmy ze ściany.

                             




Co z nią zrobimy? 
Tego jeszcze nie wiemy. Gdyby udało się ustalić, jakie były na niej napisy to można by się pokusić o ich odtworzenie i odrestaurownie całości. Uważamy, że jej docelowe miejsce powinno być w muzeum (przy ekspozycji dotyczącej historii miasta) lub np. na holu miejscowego zakładu energetycznego z odpowiednim opisem historycznym.





Cała operacja zakończyłaby się pełnym sukcesem gdyby nie...

Na budynku dawnej elektrowni znajdowała się jeszcze jedna ciekawa pamiątka z czasów jej świetności. Mianowicie była to lampa z mechanizmem (kołowrotkiem) umożliwiającym opuszczanie jej w celu wymiany żarówki. Lampa znajdowała się wysoko na narożniku tuż przy poddaszu. 
Mieliśmy ją zdemontować rankiem następnego dnia. 
Niestety "ktoś" nas ubiegł...







Nazajutrz lampy już nie było jak z resztą całej 
pozostałości po elektrowni
















Bardzo przykry widok.
Gdyby nie pożar w latach 90 - tych
to z pewnością nadal podziwialibyśmy budowlę dawnej elektrowni 





- Wspomnienia Pana Grzegorza Górskiego.
- Historia powstania oraz działalność przedsiębiorstwa      energetycznego.
- Lokalizacje wszystkich placówek.
- Pamiątki związane z zakładem.
- Firmy współpracujące z przedsiębiorstwem.
- I inne ciekawostki związane z tematem.

Wszystkie powyższe tematy będę opisywał niebawem. 

Do zobaczenia w przeszłości.


P.S. 
Chciałbym bardzo podziękować Monice Czubińskiej i Beacie Stosik-Szmaglińskiej - właścicielkom nieruchomości za umożliwienie przeprowadzenia całej operacji.


c.d.n.


wtorek, 3 września 2013

Szkoły w Marienwerder cz.1 - Świadectwo szkolne





    Niedawno mieliśmy zakończenie roku szkolnego, a tu już rozpoczęcie nowego. Jak ten czas szybko leci.  Mój starszy syn przyniósł swoje pierwsze świadectwo szkolone (oczywiście bardzo dobre). Wówczas przypomniałem sobie, że w swoich zbiorach posiadam podobne świadectwo ucznia z Marienwerder. Początkowo planowałem pokazać Wam tylko sam dokument, ale gdy zauważyłem, że nie ma na nim pieczęci szkolnej i w nadruku brakuje nazwy szkoły, postanowiłem trochę szerzej podejść do tematu. A więc...




Świadectwo szkolne
Adolf Kochanski - uczeń II klasy
w czasie od jesieni 1939 do Świąt Wielkanocnych 1940

                        źródło: zbiory własne




Ciekawostką jest skala ocen i przedmioty: 

- zachowanie (1 bardzo dobry, 2 dobry, 3 zadowalający, 4 mierny, 5 naganny)
- aktywność, pracowitość, osiągnięcia w nauce (1 bardzo dobry, 2 dobry, 3 zadowalający, 4 wystarczający, 5 niedoskonały, 6 niedostateczny)

Powyższe oceny były podobne jak za moich czasów szkolnych tylko, że w odwrotnej konfiguracji. W Niemczech chyba do dnia dzisiejszego taka skala ocen jest aktualna. 

No to teraz sprawdźmy jak w szkole radził sobie Nasz Adolf :-)


Zachowanie: Bardzo Dobre
Aktywność: zadowalający
Pracowitość: zadowalający

Osiągnięcia w nauce:
- Niemiecki: wystarczający
- Liczenie (Rachowanie): wystarczający
- Rysunek: wystarczający
- Pisanie: zadowalający
- Muzyka: zadowalający
- Wychowanie Fizyczne: zadowalający

Obecność w szkole: opuścił 2 dni i ani razu się nie spóźnił.

Uwagi: Przepuszczony (otrzymał promocję do następnej klasy).



Podpis wychowawcy klasy:  Hennig    



Widzimy, że Nasz uczeń był przeciętnie uczącym się dzieckiem, który ani razu nie spóźnił się na lekcje. To się nazywa niemiecka dyscyplina.

   Wypadałoby jeszcze napisać, do jakiej szkoły uczęszczał Adolf Kochanski. Tak jak napisałem na samym początku, na świadectwie brakuje  pieczęci szkolnej i nadruku nazwy szkoły. Wtedy byśmy mieli czarno na białym, co to była za szkoła. Z drugiej zaś strony nie miałbym wtedy tyle frajdy z ustaleniem miejsca, z którego pochodzi powyższe świadectwo. Do rozszyfrowania zabrałem się w następujący sposób: treść świadectwa jednoznacznie informuje Nas, że była to szkoła podstawowa (Volksschule). Z książki adresowej z 1935 roku dowiadujemy się, że ludzie o nazwisku Kochanski mieszkali na Bergstrasse 8 (Klara - wdowa) oraz Bergstrasse 9 (Paul - malarz). Z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że byli spokrewnieni z małym Adolfem. Ulica Bergstrasse obecnie nazywa się Kręta. No i teraz pomyślmy, jakie w pobliżu znajdowały się szkoły podstawowe w tym czasie. Namyśl przychodzą mi trzy: Adolf Hitler-Schule, Katholische Volksschule i Friedrichschule. 

- Pierwsza: szkoła imienia Adolfa Hitlera znana też jako Schule Marienau, znajdowała się w osadzie podmiejskiej Marienau. W 1936 roku owa osada wraz ze szkołą została włączona do miasta. Po tym okresie ulica przy, której był umiejscowiony budynek szkolny nazywała się Königsberger Strasse (obecnie ul. Malborska, nieistniejąca już szkoła podstawowa nr 3). 


- Druga: to Katolicka Szkoła Podstawowa. Znajdowała się przy Herrenstrasse (obecnie ul. Słowiańska znana, jako szkoła podstawowa nr 1).

- Trzecia: Szkoła Fryderyka (Ewangelicka Szkoła Podstawowa Dla Chłopców). Była jedną z najstarszych szkół w mieście, w tym czasie ulica przy, której znajdowała się szkoła nazywała się Adolf Hitlerstrasse (obecnie ul. Batalionów Chłopskich, szkoła muzyczna).

Z racji tego, że Adolf Kochanski nosił polsko brzmiące nazwisko byłem przekonany, że szkoła, w której się uczył to Katholische Volksschule. Brakowało mi jednak konkretnego dowodu. Zacząłem ponownie przeglądać świadectwo, pomyślałem sobie, że może jeszcze znajdę tu małą podpowiedź. No i znalazłem, nazwisko wychowawcy klasy - Hennig. Niezwłocznie zacząłem wertować dostępne mi źródła, w których mogłem spodziewać się jakichkolwiek  informacji o nauczycielach i szkołach w przedwojennym Kwidzynie. W trzech opracowaniach odnalazłem nazwisko Hennig. Była to nauczycielka o imieniu Eleonora, nauczała w Szkole Fryderyka. 

No i wszystko jasne, Adolf Kochanski uczył się w Ewangelickiej Szkole Podstawowj Dla Chłopców - Friedrichschule.



Inne świadectwa szkolne ze Szkoły Fryderyka.
Na dole w powiększeniu jest podpis nauczycielki - Hennig. 

    źródło: "Stadt und Kreis Marienwerder Westpreussen"




Widok na szkołę sprzed 1933 roku.

                               źródło: "Stadt und Kreis Marienwerder Westpreussen"




Obecnie jest tu Państwowa Szkoła Muzyczna 
I stopnia im. Feliksa Nowowiejskiego

                                źródło: zbiory własne




Więcej o Szkole Fryderyka  w następnych częściach...



c.d.n.